Centrum Handlowe Janki (Janki)

Komentarze

• 
  vangelis

  9 maja br. Andrzej Ława odwiedza centrum handlowe w Jankach. Po wyjściu z jednego z marketów zachwyca się niebem po burzy. Wyjmuje aparat i zaczyna robić zdjęcia. - Jestem fotoamatorem. Często noszę ze sobą swojego canona - opowiada. W kadrze Ławy znalazł się kawałek wiaty centrum handlowego. Nie spodobało się to ochroniarzowi. - Doskoczył do mnie i nakazał przestać robić zdjęcia. Odmówiłem i poprosiłem o podstawę prawną takiego zakazu. Nie było odpowiedzi, więc dalej fotografowałem. Po chwili okrążyło mnie trzech drabów w uniformach ochrony. Wyglądali groźnie, podchodzili coraz bliżej. Przestraszyłem się, zadzwoniłem na policję. Tymczasem dołączył czwarty, jak się później okazało szef ochroniarzy. Chwycił za aparat i zaczął szarpać. Wyjąłem gaz łzawiący i prysnąłem w jego kierunku - relacjonuje Ława. Pozostali pracownicy ochrony dopadli fotografa, obezwładnili go i zabrali aparat oraz telefon komórkowy. Ławę zamknięto w pomieszczeniu do przewijania dzieci. Twierdzi, że kilkakrotnie został uderzony w głowę i rzucony na ścianę. Przy obdukcji okazało się, że ma pęknięty bębenek. Uwolniła go dopiero policja. Wytoczył sprawę zarówno jednemu z ochroniarzy, jak i agencji Delta Security. - Z naszej strony to wyglądało jak prowokacja tego człowieka, który fotografował. Ubolewam nad całym zdarzeniem, ale jak by się pan czuł, jakbym wszedł do pana domu i zaczął robić zdjęcia - tłumaczył nam dyrektor agencji. Nie chce ujawniać nazwiska, bo to "zaszkodziłoby sprawie sądowej, która jeszcze trwa". - Przepisy mówiące o robieniu zdjęć nie są jednoznaczne - dodaje. Przyznaje, że wykonują zarządzenia Centrum Handlowego "Janki". Skąd ten zakaz? - To nasz wewnętrzny regulamin wprowadzony dla bezpieczeństwa firmy i klientów - informują nas w biurze firmy Apsys, właściciela centrum. Polskie prawo jest jednak dosyć jasne pod tym względem. - Nie ma zakazu robienia zdjęć w miejscach publicznych. Jeśli osoba ograniczająca nam wolność lub zakazująca nam danej czynności nie podaje podstawy prawnej swojego działania, to znaczy, że prawdopodobnie opiera się na swoim widzimisię. To bezprawie - mówi Krzysztof Tyszka, radca prawny. - Trzeba tu dodać, że gdy robimy zdjęcie, gdzie nam nie wolno, ochroniarz nie ma prawa nas dotknąć, wyrwać aparatu czy obezwładnić. Może jedynie wezwać policję czy inną służbę mającą uprawnienia do legitymowania. Ochroniarze często łamią tę zasadę. Podobny przypadek, choć bez tak drastycznego finału, miało niedawno dwóch licealistów - Tomek Fedor i Janek Bielakowski - którzy robili zdjęcia na hali głównej Dworca Centralnego. I tu także błyskawicznie zareagowano, tym razem policja, która nie pozwoliła nastolatkom na fotografowanie. Dlaczego nie wolno na dworcu robić zdjęć? Bo - jak tłumaczyli policjanci - każda osoba z aparatem na terenie kolejowym to potencjalny terrorysta. - Zakazy fotografowania to absurd - mówił rok temu ówczesny minister obrony Radosław Sikorski, gdy zdecydował o zdjęciu takich zakazów z budynków wojskowych. Nie dajmy się zastraszyć Trudno jest wprawdzie zrobić ciekawe zdjęcie w dość paskudnym centrum Janki, ale żaden Apsys nie będzie nam praw ograniczał. Czekamy na fotografie stamtąd naszych czytelników. Obiecujemy publikację i nagrody. Źródło: Gazeta Wyborcza Stołeczna

  17 lat temu | reply | hide comment